O kształceniu słuchu cz. 9

U dziecka w uchu, podobnie jak i w innych zmysłach, odbija się pierwotnie tylko chaos zmieszanych dźwięków, pod postacią szmeru, turkotu, hałasu. W miarę oswajania się dziecka ze światem zjawisk, chaos ten bardzo szybko harmonizuje się, rozkłada na elementy i ustała wreszcie wrażliwość dla składowych swych części. Dzieje się tu to samo, co we wszystkich częściach organizmu. Ręka dziecka pierwotnie nie umie wykonywać pojedynczych, częściowych ruchów, i na każde zewnętrzne podrażnienie, odpowiada zawsze jednostajnie – ruchem całego ciała; dopiero stopniowo pojedyncze części palca nabierają władzy odrębnego poruszania się. Podobny fakt musi zachodzić w owych pojedynczych strunach nerwowych. Zrazu cały przyrząd, w którym różnice cząstek nie mogły się jeszcze ustalić, działa zbiorowo, chaotycznie, ale w skutek podrażnień, podtrzymujących napływ krwi, rozrasta się, pojedyńcze części wyosobniają się, zasadnicze różnice strun nabierają siły i wtedy już pewien dany ton, podrażnia tylko odpowiednie mu włókienko, rodząc też pojedyncze, wyraźne wrażenia dźwięku.

Czegóż potrzeba, ażeby zakres tej szczegółowej wrażliwości rozszerzyć?

Potrzeba naturalnie powiększyć liczbę szczegółowych podrażnień.