O kształceniu słuchu cz. 15

Najpospolitszym objawem takiej nieuwagi jest uczenie muzyki na starych, odstrojonych i popsutych fortepianach.

Dla dziecka wszystko jedno, mówimy zazwyczaj – lepiej więc że się początków nauczy na starym klekocie, a jeżeli okaże zdolności, to się kupi nowy. Przekonanie, że do początków nie potrzeba narzędzia o czystych i dokładnych tonach, jest nader pospolite,  a przecież nauka na takim fortepianie to nie tylko strata czasu, ale po prostu krzywda wyrządzona artystycznemu rozwojowi dziecka.

Któryż ojciec lub matka zechcieliby, ażeby ich dziecko uczyło się czytać na książce nieortograficznie drukowanej, w której każdy wyraz jest błędnie napisany? A czyż nie jest tein samem uczenie muzyki na starym klekocie, który żadnego tonu dźwięcznie wydać nie potrafi? Ucho dziecka przez tysiąckrotne powtarzanie fałszywych gam, wdraża się do odtwarzania takich, jakie słyszy, i później nie tylko w śpiewie zatraci miarę czystości nut, ale nawet nie potrafi ocenić, czy inny fortepian dobrze lub źle jest nastrojony.

Chcąc błąd ton usunąć, trzeba będzie dopiero cały nabyty nałóg rujnować, włókna nerwowe oduczać dawnych wrażeń, a przyzwyczajać do nowych, poprawniejszych.

Ale jeżeli rodziców nie stać na jaki taki poprawny fortepian? – zarzuci kto może.