Wpływ mieszkania na rozwój chorób cz. 15

Dawniej panujący pogląd, jakoby wilgoć w mieszkaniach sprzyjała rozmnażaniu się bakterii chorobotwórczych, jest, podług Fluggego, zupełnie nieuzasadniony, gdyż choroby zakaźne w ciasnych mieszkaniach szerzą dotknięci niemi chorzy.
W ścisłym związku z wilgocią postawić należy niedostateczną lub też nadmierną ciepłotę złych mieszkań, co również wywiera wpływ ujemny na zdrowie mieszkańców. W naszym klimacie, często mającym długą i surową zimę, mocno wilgotną wiosnę i jesień, zapobiegać należy zimnu w mieszkaniach przez opalanie i dobre zaopatrzenie okien i drzwi. Otóż pod tym względem wszędzie, a szczególnie w środkowej Europie, małe mieszkania przedstawiają rażące braki, tj. niedostateczną ochronę od zimna, przede wszystkim złe piece (przeważnie żelazne), lub nawet zupełny brak tychże; stąd w porze zimowej ciepłota mieszkania bywa nieraz niewiele wyższa od ciepłoty powietrza zewnętrznego. Tak samo jest u nas, bo małe mieszkania nie tylko mają złe piece, a częstokroć jedynie ognisko do gotowania służy za źródła ciepła, a nawet, jak to wykazała statystyka Ciemniewskiego, 65,9% mieszkań ubogiej ludności posiadało tylko sam trzon kuchenny (t. zw. komin), 3,2 % miało tylko żelazny piec, a wreszcie 523 mieszkania, t. j. 1,2 % wcale nie posiadało pieców.