O kształceniu słuchu cz. 3

Lapończycy nie znają wcale śpiewu.

U niektórych ludożerczych plemion australijskich, wrażliwość muzyczna nie rozciąga się dalej po za 3 odrębne nuty. Mieszkańcy Otaiti znają tylko jedno narzędzie muzyczne o czterech tonach, mianowicie flet z dwiema dziurkami. Dla Arabów najwyższą uciechę stanowi narzędzie zwane rebbeb, o dwu tylko strunach. A według Lhingstona niektóre plemiona afrykańskie, jak Beszuani i Makalolo, wcale nie znają muzyki.

Powyższe przykłady wystarczą, ażeby wskazać, jak dalece ograniczonym jest zakres słuchowej władzy u ludów, które nie znają wcale sposobów kształcenia jej, a przecież rzecz oczywista, i tę umiejętność, jaką posiadają, zawdzięczają tylko ćwiczeniu i wprawie, które, jak np. w odróżnianiu odległych głosów zwierząt i głośnych pojawów natury, sama potrzeba życia, sam instynkt zachowawczy, do rozwoju pobudzają, utrwalając jego skutki.

Pośród naszych warunków życiowych, wpływ kształcenia słuchu niemniej też wybitnie się objawia. Dość porównać zdolność w ocenianiu omyłek muzykalnych dwojga ludzi, którzy przy jednakiej pierwotnej skłonności do muzyki, nic jednako w niej się kształcili. Człowiek, który od dzieciństwa przestał się ćwiczyć w muzyce, nigdy nie będzie posiadał tak wrażliwego ucha, jak ten, który tej sztuce przez cały czas specjalnie się poświęcał.