O kształceniu słuchu cz. 13

Dla najmłodszych dzieci najwięcej używane są grzechotki z piszczałkami, najmniej właśnie odpowiednie celowi. Przeraźliwy pisk i głuche, chaotyczne grzechotanie, mogą zająć uwagę niemowlęcia w braku innych przyjemnych wrażeń, ale pożądanego wpływu na rozwój słuchu wywrzeć nie mogą. Należałoby wybierać jak najmniej piskliwe, lepiej dwutonowe harmoniki, niż pojedyncze świstawki, a z grzechotek wybierać dźwięczniejsze, z czystym łonem. Dzwonkami dzieci bawią się doskonale i z pożytkiem, rozumie się, wybierać należy jak najmniejsze.

Dla starszych dzieci, naturalnie, piskliwa świstawka mniej szkody przyniesie; ale też dziecko, oswajane od maleńkiego z czystymi i miłymi tonami, nie zechce później halsować monotonną fujarką. Podobnież i w sprawie owych ntrapionych bębnów, którymi nieraz kilko letnie już dzieci pozdzierają uszy domownikom, takie rozsądne a przezorno pozwijanie w dziecku muzykalnych upodobań, może stanówko położyć tamę owym rażącym, monotonnym a niezmordowanym bębnieniem. Dziecko z wykształconym nieco słuchom, nie będzie też na cały glos wykrzykiwać jednym to po całych godzinach, bo jego samego podobne nadużycie pracy jednych włókien razić będzie i męczyć, zwłaszcza ze dostatecznie rozwinięte, upomną się o swoje wrażenia. Dziecko chętnie będzie śpiewać jak umie, a będzie to rozrywka i przyjemniejsza dla otaczających i korzystniejsza dla niego. Jednocześnie bowiem wyrabia siłę płuc i krtani.