O kształceniu słuchu cz. 10

Otoczenie dziecka, zwłaszcza w mieście chowanego przedstawia zawsze pewną monotonność wrażeń słuchowych: rozmowy starszych i turkot uliczny, urozmaicony dźwiękami katarynki, stanowią najpospolitsze tło tego rodzaju wrażeń. Na wsi, pod pewnym względem większa panuje i rozmaitość; przyczynia się do togo mianowicie otoczenie świata zwierzęcego. Bydło i ptactwo domowe z jednej strony, a leśni i polni śpiewacy z drugiej, dostarczają dziecku licznych i różnorodnych wrażeń słuchowych, które uwagę jego silnie zajmują i na rozwój słuchu wpływają. Chodzi o to, ażeby jak największą liczbę włókien nerwowych podrażniać, a więc dostarczać jak najróżnorodniejszych wrażeń, nie zaś podtrzymywać tylko rozwój pewnych włókien z uszczerbkiem innych.

Ale w postępowaniu tym, niezbędnym warunkiem korzyści jest jak największa ostrożność i powolność w dostarczaniu wrażeń. Nigdy dziecko małe nie powinno słyszeć naraz wielu dźwięków, a tym bardziej zbyt silnych.

Ten pierwotny chaos wrażeń słuchowych, da się usunąć jedynie przez kolejne poddawanie różnorodnych wrażeń, zacząwszy od najprostszych, do najbardziej skomplikowanych, Prowadzenie małych dzieci na koncerty jest barbarzyństwem, potępionym przez wszystkich pedagogów. Ma ono podwójny wpływ szkodliwy, raz na sam organ zmysłowy, który złożonych dźwięków analizować nie umie i powtóre na rozwój uwagi, który całkiem paraliżuje, zasypując umysł tłumem hałaśliwych kombinacji słuchowych. Natomiast muzyka melodyjna prosta lub jeżeli orkiestrowa, to tylko z odległości słyszana, może dziecko wesoło i korzystnie podrażnić i uwagę jego zatrzymać.