Choroby związane z mieszkaniem cz. 12

Stąd też tyfus plamisty od dawna określono jako chorobę, będącą udziałem brudnych i niekulturalnych narodów. Choroba ta bowiem grasowała stale na Wschodzie i w Rosji i jedynie od czasu do czasu wybuchała u nas, i to zawsze przenoszona z Rosji; w Europie zachodniej zaś była prawie nieznana, niemal do ostatniej wojny.

Faktem jest niezbitym, że epidemia tej ciężkiej choroby, która od lat trzech panuje w kraju naszym niemal stale, szerzyła się przede wszystkim wśród żydowskiego proletariatu w miasteczkach, a tak samo w Warszawie była nią dotknięta przeważnie (około 90%) najbiedniejsza ludność żydowska, zajmująca najgorsze mieszkania w żydowskich dzielnicach, w których panuje nadzwyczajny brud, rojący się od pasożytnych owadów, a przede wszystkim wszy. Z notatki, łaskawie mi udzielonej przez szefa urzędu zdrowia m. Warszawy, widać, że podczas grasowania epidemii tyfusu wysypkowego od d. 1 stycznia do d. 15 listopada r. 1917 zapadło w Warszawie z przedmieściami na tyfus wysypkowy ogółem 741 osób, mieszkających przeważnie w dzielnicach żydowskich; tak więc w okręgu ulicy Nowolipek zapadło osób 1683, w okręgu placu Broni i ulicy Dzikiej 1339, Nalewek, Gęsiej, Muranowskiej i sąsiednich (okrąg V) 3044, Krochmalnej, Wolskiej i Chłodnej 1425, czyli w czterech okręgach z ludnością przeważnie żydowską zapadło osób 7591, co wynosi przeszło 60% wszystkich zasłabnięć w Warszawie; a jak wiadomo, w tych dzielnicach znajdują się najgorsze i najbardziej przeludnione mieszkania proletariatu żydowskiego.